piątek, 29 sierpnia 2014

Kino :p

HEJ :) Byłam wczoraj w kinie na filmie - "Epicentrum", polecam ! Film opowiada o tornadach, jest wiele momentów, które mrożą krew w żyłach, zdarzają się też chwile wzruszające:)
Lubię filmy, które mają jakiś sens, wciągają tak, że aż nie chce się jeść popcornu ;d, towarzyszą im emocje i w ogóle^^ a nie jak nie przemyślany wypad do kina na "Sekstaśmę" - niby komedia, ale słaba, porażka jeśli chodzi o wyjścia do kina, taki film moim zdaniem można oglądać np. przy prasowaniu ;d
Zdecydowanie lepsza komedia niż niejaka "Sekstaśma", na której byłam w kinie to - "Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie", film nie jakiś świetny, ale przynajmniej moja buzia była o wiele razy bardziej uśmiechnięta ;d
Oglądaliście, któryś z tych filmów? Co sądzicie :)

*http://www.filmweb.pl/film/Epicentrum-2014-657207
*http://www.filmweb.pl/film/Seksta%C5%9Bma-2014-638531
*http://www.filmweb.pl/film/Milion+sposob%C3%B3w,+jak+zgin%C4%85%C4%87+na+Zachodzie-2014-680870

Pozdrawiam:)


środa, 27 sierpnia 2014

Tak trudno ruszyć...

Miałam zacząć "od jutra"... haha typowe powiedzenie, ale zamierzam zacząć powoli stopniowo z dietą.
Ćwiczyć chcę jak najszybciej, ale dziś miałam troszkę napięty grafik. Coś mi się wydaje, że jutro z rańca będę musiała wykonać jakieś ćwiczenia, bo później mam dzień zawalony i kiedy będę mieć chwilę tylko dla siebie to będzie już mega późno a to jednak nie najlepsza pora na motywację do ćwiczeń ^^
Mhmmm... miałam coś jeszcze dziś wspomnieć o tym o czym chciałabym pisać tutaj, a więc : oprócz odchudzania i zmiany swojego ciała zamierzam też popracować nad psychiką.
Jestem w związku, który ma swoje nie najlepsze chwile, ale też nie najgorsze jednakże daleko jeszcze do "spokoju i harmonii".
Postaram się zwalczać zazdrość, zaborczość, upartość a do niektórych spraw podchodzić łagodniej i logiczniej, bo biorę tego człowieka na poważnie !
A od 1 września mam zamiar bardziej się przykładać do szkoły, bo w końcu matura !!!!:(

PS. Tematy, które chciałabym tu jeszcze poruszać napiszę w kolejnych postach, ale może się tu znaleźć dużo rzeczy na spontana :D

Śpijcie słodko ! ;*


wtorek, 26 sierpnia 2014

Halooo :)

Hej :)  Hm... to mój pierwszy blog, choć mam już 18 lat! :D Myślałam o założeniu bloga nie raz, ale jakoś nigdy nie przyłożyłam się do tego "bojowego zadania" ;p W końcu sobie postanowiłam sobie "o nie trzeba w końcu spróbować".. o i jestem ;d 
O czym będzie blog? To i mnie zastanawia, tak wiem powinno się wiedzieć o czym konkretnie się będzie pisać, bo tak jest niby lepiej:) Co myślicie?;>
Wiem, że chciałabym być bardziej takim anonimkiem, przynajmniej jak na razie - nie pokazywać znajomym czy coś, no chyba, że sami natrafią i skojarzą fakty ;d
Ostatnio moim problemem i utrapieniem jest WAGA !!!
Nigdy nie byłam szczupłą osobą, już nawet jako dziecko, kiedy chodziłam do gimnazjum ważyłam 83 kg,
w ostatniej klasie z powodu wciągnięcia się w rozmowy na komunikatorach itp. na necie schudłam 13 kg.
Po prostu wcześniej kochałam słodycze, ciągnęło mnie do tego non stop, pożerałam je bardzo często,
a gdy zaczęłam widzieć tylko kompa to nie miałam czasu na nic. W dni kiedy chodziłam do szkoły jadłam śniadanie i obiad, ale potem rzadko już coś. W weekendy często nie chciało mi się nawet wstawać i robić to śniadanie. To nie było wtedy ważne. Ważny był net i te znajomości internetowe. Przyszedł czas kiedy coraz częściej zaczęła mnie boleć głowa, wiadomo - brałam wszelkiego rodzaju tabletki przeciwbólowe. Początkowo myślałam, że to tak po prostu, przecież dużo ludzi ma czasem taki dzień, w których boli głowa, często to nie jest nic noszącego jakieś poważne konsekwencje. Po pewnym czasie zrozumiałam, że ten mój ból głowy wywołany jest tym, że mój organizm domaga się jedzenia właśnie w ten sposób. Robiłam tak - brałam te tabletki, ale gdy już nie pomagały to coś zjadłam, po pewnym czasie powili przechodziło.
W tym czasie dużo schudłam, 13 kg.. wow? Ale żałuję trochę, odcięłam się nie całkiem, ale trochę od bliższego kontaktu z niektórymi ludźmi, cieszę się, że więź z moją prawdziwą przyjaciółką nie ucierpiała na tym.. uff :) Opuściłam się w nauce od tamtego czasu i trudno mi się po tym ogarnąć w tym temacie po dzień dzisiejszy, wcześniej byłam pilniejsza, może nie byłam jakimś kujonem, nie miałam świadectw z paskiem (byłam trochę leń, ale wiem, że bym dała radę jakbym tylko chciała), ale wystarczały mi po prostu w miarę dobre oceny a potem nic nie było ważne tylko net i pisanie z ludźmi... masakra jak to wciąga... takie czaty i w ogóle..
Chudłam w okresie jakoś od lutego do maja.. coś takiego ;d... tak mega szczerze to ja wcale tego nie planowałam, a co najlepsze jak chudłam to ja ani nie miałam tego świadomości, dopiero jak ludzie zaczęli mi mówić, zwróciłam na to uwagę, ale nie miało to dla mnie aż takiego znaczenia.. Gdy patrzę na swoje zdj z tamtego okresu to może miałam mniejszy brzuch, ale moja twarz, oczy.. były straszne, jakbym długo nie spała, byłam taka blada i zmęczona na tej twarzy, oczywiście wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale teraz gdy na to patrzę to się można wystraszyć.
Od czerwca jakoś przestałam mieć już taką twarz, miałam już wagę 70 kg, dopiero wtedy zaczęły się rozmyślania, "a może jednak ważę dalej za dużo?", stałam przed lustrem i widziałam dawną mnie.. Uwierzycie?.. Ale na szczęście mój rozum zanalizował to w dość szybkim czasie : " no jak mogę być taka jak wcześniej skoro ważę o tyle mniej, nie to nie możliwe, mam obsesje".
Najniższą wagę jaką osiągałam to 69 i kilka gramów.
Piękne czasy :) Tak lepiej się było ubrać i w ogóle, ale niszczyłam tym swoje zdrowie. Cieszę się, że się opamiętałam z "tego".. cokolwiek to było ?? I dziękuję przy tym swojej mamie, która stała nie raz nade mną kilkanaście minut żebym zjadła choćby zupę.. (Jesteś wielka ! ;*)
Głównie przestałam chudnąć, bo zaczęłam rozumieć co robię ze swoim życiem, że tak dalej być nie może - non stop internet i bóle głowy to nie przepis na zdrowe życie. Z resztą zaczęły się wakacje, wychodziłam prawie codziennie na spacery z przyjaciółką, różne przygody były jak to taką porą i to w takim wieku:) Niestety, długo po tym jak przestałam się odchudzać często bolała mnie głowa, gdy nie jadłam o regularnych porach śniadania, obiadu i kolacji. Po odchudzaniu jak i w trakcie często zdarzało mi się usypiać - przysypiać, wystarczyła chwila, nawet nauka, pochylenie nad książką, potrafiłam zasnąć w najdziwniejszych pozycjach. Skutkiem tego wszystkiego była też niska morfologia krwi. Wykończyłam trochę organizm co fakt to fakt. Można powiedzieć taka "głodówka", zero ćwiczeń, jedyne co to do szkoły i z powrotem.
Z biegiem czasu zaczęłam przez swoją nieuwagę tyć, w ciągu dwóch lat to wyglądało tak : najpierw było 72 kg, potem 74 kg, potem znów 72 kg, 71 kg, potem powoli wzrosło do 75 kg, 78 kg, następnie spadło do 74 kg, i znów 75 kg , 78 kg, kiedy miałam na myśli odchudzać się moja waga stanęła  tak sobie sto pomiędzy 80 -81 kg. Jestem załamana! Co ja z sobą zrobiłam :( Próbowałam jeść mniej, ale to jest chwila, a potem znowu to samo, nawet zaczęłam biegać, może z jakieś 10 razy byłam, ale dupa potem jakoś. Probowałam jazdy na rowerze także... Wiecie co... pomyśłam żeby zrobić głodówkę czy tam takie ograniczenie jedzenia jak kiedyś, żeby schudnąć tak jak wtedy... Ale boję się, jestem starsza i boję się jakiegoś uszczerbku na zdrowiu... Ehh ;/
Zaczynam poważnie nienawidzić swojego ciała! Nawet zapisałam się raz do jakiegoś dietetyka, ale gdy poczytałam w necie, to tam trzeba jakieś suplementy kupować i to na tydzień sporo wychodziło więc stwierdziłam nigdzie nie idę, myślałam żeby zapisać się gdzie indziej, ale nie chciało mi się. A wiem, że musze schudnąć, mam tyle ubrań, że szafa mi się nie domyka, ale teraz gdy waże jakieś 10 kg więcej w większości coś nie pasuje!
Jak myślicie.. iść do dietetyka? Czy spróbować samemu jakoś ułożyć sobie dietę?
Zamierzam ćwiczyć w domu - różnie :)
 To już koniec jak na 1 dzień, jutro postaram się napisać coś więcej o czym chce tu jeszcze wspominać i co wymyśliłam w związku z tym sadłem ;d Miłej nocy ! :) ;*